Powerdot, lider w sektorze stacji ładowania dla pojazdów elektrycznych, postawił na nietypową strategię. Rozpoczęła budowę ładowarek w małych, wiejskich gminach, gdzie nie zarejestrowano jeszcze żadnego elektrycznego samochodu. Jakie są przesłanki takiej decyzji?
Grigoriy Grigoriev, dyrektor generalny firmy Powerdot w Polsce, udziela odpowiedzi na pytanie dotyczące podejmowania decyzji w kontekście wprowadzania innowacji: czy powinno się skupić na budowie infrastruktury czy raczej oczekiwać na zainteresowanie ze strony potencjalnych użytkowników? W swojej wypowiedzi, Grigoriev podkreśla, że w strategii ich firmy kluczowe jest inwestowanie w rozwój infrastruktury na wczesnym etapie. Zgodnie z ich podejściem, odpowiednie przygotowanie podłoża pod nowe technologie jest niezbędne, aby stworzyć warunki sprzyjające ich adopcji.
W Powerdot przyjęto zasadę „Najpierw ładowarki”, co oznacza, że priorytetem jest budowa odpowiednich instalacji, szczególnie w regionach, gdzie świadomość na temat elektromobilności nie jest jeszcze na tyle rozpowszechniona, by samodzielnie generować zapotrzebowanie. Ta filozofia działania ma na celu nie tylko przyciągnięcie nowych użytkowników, ale również przyspieszenie całego procesu przyjęcia nowoczesnych rozwiązań w transporcie.
Powerdot niedawno ogłosił listę nowo wybudowanych stacji ładowania w takich gminach jak Natalin, Bochotnica, Lututów, czy Drawski Młyn, gdzie, według danych IBRM Samar, nie zarejestrowano jeszcze elektrycznych pojazdów. Firma nie tylko wierzy, ale i działa w przekonaniu, że dostępność ładowarek przyspieszy lokalny rozwój elektromobilności.
Co więcej, Powerdot nawiązał współpracę z siecią Biedronka, umieszczając stacje ładowania na ich parkingach. Paweł Stolecki, dyrektor operacyjny i członek zarządu sieci Biedronka, zauważa, że widoczność stacji na popularnych parkingach sklepów może skusić nawet tych, którzy tylko przejeżdżają przez te regiony, do korzystania z nowych technologii.
Strategia Powerdot opiera się na koncepcji „destination charging” – budowania stacji w miejscach, gdzie kierowcy mogą załatwić codzienne sprawy podczas ładowania samochodów. Firma ma już na swoim koncie 500 punktów ładowania w Polsce i planuje rozwój sieci do 2000 stacji. Wizja bycia pionierem w tej technologii daje firmie nadzieję na przyszłe korzyści, mimo że zwrot z inwestycji w infrastrukturę ładowania może wymagać czasu, nawet kilkunastu lat.
Grigoriy Grigoriev podsumowuje:
Inwestowanie w stacje ładowania to decyzja, która wymaga nie tylko kapitału, ale przede wszystkim cierpliwości i wiary w rozwój elektromobilności w Polsce. Jesteśmy przekonani, że nasza strategia przyniesie efekty, gdy elektromobilność nabierze tempa.