Nowy trik kierowców na unikanie mandatów

Mateusz Wolski

W ostatnim czasie coraz więcej kierowców poszukuje sposobów na uniknięcie kar za wykroczenia drogowe. Niektórzy z nich, narażając się na poważne konsekwencje prawne, decydują się na stosowanie tzw. metody „na Ukraińca”. CANARD, organ odpowiedzialny za monitorowanie przestrzegania przepisów drogowych, ostrzega przed konsekwencjami takich działań.

W ostatnim czasie coraz więcej kierowców poszukuje sposobów na uniknięcie kar za wykroczenia drogowe. Niektórzy z nich, narażając się na poważne konsekwencje prawne, decydują się na stosowanie metody znanej jako „na Ukraińca”. Ta metoda polega na podawaniu fałszywych informacji o sprawcy wykroczenia, zazwyczaj wskazując osobę, która faktycznie nie prowadziła pojazdu w momencie naruszenia przepisów ruchu drogowego. Co gorsza, często podane dane dotyczą osób mieszkających poza granicami Unii Europejskiej, co komplikuje możliwość weryfikacji i egzekwowania odpowiedzialności.

Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD), które odpowiada za działanie fotoradarów, ostrzega przed takim postępowaniem. Zmiany w przepisach, które wprowadzono w celu zaostrzenia kar za wykroczenia drogowe, uczyniły tę praktykę jeszcze bardziej ryzykowną. Wcześniej, gdy właściciel pojazdu nie wskazał sprawcy wykroczenia, automatycznie nakładano na niego karę w wysokości 500 złotych. Jednak po zmianach, kara ta została znacząco zwiększona.

Obecnie, za niewskazanie sprawcy, właściciel pojazdu musi zapłacić karę równą dwukrotności mandatu za dane wykroczenie, ale nie mniej niż 800 złotych. Oznacza to, że w przypadku poważniejszych naruszeń, takich jak znaczne przekroczenie dozwolonej prędkości, kierowcy mogą być obciążeni bardzo wysokimi kosztami.

Metoda „na Ukraińca” wykorzystuje trudności w międzynarodowej wymianie informacji o wykroczeniach drogowych. Jednakże jest to działanie niezgodne z prawem, które może skutkować poważnymi konsekwencjami. Podawanie fałszywych informacji w postępowaniu mającym na celu ustalenie sprawcy wykroczenia jest przestępstwem. Zgodnie z kodeksem karnym, za takie działanie grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności.

Warto zaznaczyć, że organy ścigania i sądy zwracają coraz większą uwagę na tego typu przypadki. Postępowania są coraz częściej prowadzone z należytą starannością, a osoby stosujące takie metody mogą spodziewać się surowych konsekwencji. W związku z tym zdecydowanie odradza się stosowanie tej metody jako sposobu na uniknięcie mandatu. Należy pamiętać, że uczciwość i przestrzeganie przepisów drogowych to nie tylko kwestia unikania kar, ale przede wszystkim bezpieczeństwa na drodze.

Udostępnij
Subskrybuj
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
The prokurator
The prokurator
1 rok temu

Mogą w dupę pocałowałć

Łukasz
Łukasz
1 rok temu

Mnie też mogą pocałować w tę same miejsce

opol
opol
1 rok temu

Przykład systemu Etoll i jego regulamin który obowiązywał na A4 i A2 gdzie niby „zdmontowano bramki” a wjazd na ten odcinek wymagał odpłaty w aplikacji (jesli miałeś smartfona , zainstalowaną apke i wł GPs) system na bramkach zczytewał nr rej pojazdu i na wyjezdzie a potem weryfikowa z bazą pojazdów CEPiK i opłat Etoll jesłi ktoś nie zapłacił dostawął 500zł opłaty dodatkowej (karę) problem w tym że Ukraincy, Niemcy i inni obcokrajowcy mogle bez karnie przejeżdżać tymi odcinkami bo ich nr tablic nie ma w naszej bazie!!! 🙁 tak wygladała równość wobec prawa i podatków w RP w czasach PIS. Opłaty i kary dotyczą obywateli tej ziemi a inni mają luz i darmochę. Za korzystanie z naszej PL własność płacimi kary jako polacy a cały świat ma to bez opłaty. :@ PS: odcinek prywatenej autostrady A2 (najdroższej w EU) nazwano „Autostradą Wolności” abusurd i szyt beszczelności wobec obywateli (swoją droga mlody Kulcyk sprzedał reszte udziałów ostatnio Fracuskiej firmie) czy to jeszcze polska? czy my tu jesteśmy goścmi robotnikami na obczyzie?